Get Adobe Flash player
Obrazek

Godziny pracy

  • 09:00 - 17:00
  • 09:00 - 17:00
  • 09:00 - 17:00
  • 09:00 - 17:00
  • 09:00 - 17:00
  • Nieczynne
  • Nieczynne

Liczba odwiedzin

306721
Dzisiaj
Ten tydzień
Ten miesiąc
Ostatni miesiąc
Wszystkie dni
50
1078
2140
2563
306721

Projekt Kosz - Biografia

 Tam odkryto jego talent i zadbano, by się nie zmarnował. Zaledwie ośmioletni chłopiec trafił do Krakowa, do nowo powstałej szkoły muzycznej dla niewidomych. W szkole uczył się głównie klasyki (fascynował się Bachem), zainteresował się też muzyką rozrywkową i jazzem. Na egzaminie końcowym szkoły podstawowej 15-latek zagrał tradycyjny program obowiązkowy złożony z kompozycji Bacha i Mozarta oraz słynną kołysankę „Summertime” George’a Gershwina.

W szkole średniej dla zarobku grywał na pianinie w krakowskich kawiarniach, a z czasem i w klubach. W 1967 r. przeprowadził się do Warszawy. Dorabiał w kawiarniach. Zaproponowano mu pierwsze nagrania radiowe, a jesienią - udział w Jazz Jamboree. Kosz wystąpił w ramach koncertu „Nowe twarze w polskim jazzie”. Recenzje były znakomite. Od tego czasu występował nieustannie - w salach koncertowych, na festiwalach w Polsce i za granicą (w tym w Montreux - obok tria Billa Evansa, pianisty, z którym bywał najczęściej porównywany), w klubach. Po koncercie Evans naszego pianistę na wspólną kolację. To była katastrofa: Kosz nie znał ani słowa o angielsku, w pobliżu nie było tłumacza, więc Amerykanin, nie mogąc nawiązać kontaktu z polskim kolegą po fachu, zjadł posiłek w milczeniu i poszedł sobie. Ten upokarzający epizod, mocno wpłynął na i tak niezbyt wysoką samoocenę Kosza.

 

Za życia jego muzyka ukazała się zaledwie trzech płytach: składance „New Faces in Polish Jazz”, albumie Marianny Wróblewskiej, której Kosz akompaniuje w kilku piosenkach, i wznowionym kilka lat temu autorskim albumie „Reminiscence” (numer 25 w serii Polish Jazz), nagranym w 1971 r. w Filharmonii Narodowej z basistą Bronisławem Suchankiem i Januszem Stefańskim na perkusji. 

 

Posłuchajmy tego arcydzieła: „Wspomnienie” zawiera siedem kompozycji, w tym tylko dwie samego Kosza. Reszta to parafrazy („Tańców połowieckich” Borodina, Preludium c-moll Chopina, „Marzenia miłosnego” Liszta i „Yesterday” Beatlesów) i jedna kompozycja basisty Bronisława Suchanka. To muzyka wirtuozerska, ulotna, liryczna w nastroju, często wylewająca się poza ramy rytmu. Wyraziste melodie zdarza się Koszowi skrywać pod niemalże harfowymi pasażami, jakby zależało mu na tym, by ich uroda nie była zbyt oczywista, by nie była zbyt łatwo uchwytna. We własnych utworach pianista wyjściowe melodię i harmonię traktuje ze swobodą większą niż w przypadku opracowań cudzych tematów. Choć jest to free trzymane na smyczy, podporządkowane przejrzystej narracji.

W życiu codziennym Kosz nie radził sobie zupełnie. Ostro pił, za ostro, od pewnego momentu już bez żadnej kontroli, nieustannie był nieszczęśliwie zakochany, często zmieniał mieszkania. Miał zaledwie 29 lat, gdy 31 maja 1973 r. wyskoczył z okna na trzecim piętrze warszawskiej kamienicy. 

 

- Muzyka Kosza to czekanie na piękno - powiedział kiedyś Tomasz Stańko. Roman Kowal, autor książki „Polski jazz”, rozdział o Koszu zatytułował jeszcze bardziej poetycko: „Przerwany lot Ikara”. - Tylko smutek jest piękny - mawiał zaś sam Kosz, zawsze pogrążony w depresji. Słowa,  w sumie banalne, stały się tytułem monografii napisanej przez Krzysztofa Karpińskiego. Trudno ją dziś dostać, szkoda, ale się nie dziwię. Kto chciałby czytać o kimś, w kogo życiu było tak mało nadziei?

 

PS. W 2007 r. Robert Kaczmarek nakręcił udany dokument o Koszu, choć nadał mu zupełnie rozpaczliwy tytuł  „Esencja nastroju”.